Najchętniej zaczęłabym, i zaczynam, od tego, że ostatnio czerwień kojarzy mi się z kolorem brunatnym. I nie jest to piękne zestawienie.
Czerwone race odpalone przez pewną "młodzież", dymy w czerwieni sztandarów, a w mojej głowie brunatne mundury. Porażające i przerażające!
Gdzieś kiedyś też się tak zaczynało...
Moja chata z kraja i tu moje schronienie przed cholerną rzeczywistością.
Tu mój azyl coraz bardziej ukryty, cichy, ciepły i spokojny, wyzłocony.
A dookoła moja czerwień. Tę lubię, mimo, że listopada, nawet w słońcu, nie znoszę.
Berberysy mają wrogów. Bo kolce, bo przyciąć nie można, bo "wytnij to cholerstwo".
Akurat!
Berberysy dają plamy.
Bywają w prawie wiśniowym.
A jakby ktoś chciał się odgrodzić nieprzebytym, to nie ma jak one.
Tyle o berberysach, które chwalę każdego listopada.
Tę czerwień też lubię. Liście opadły i pokazała się w pełnej dereniowej krasie.
Liści coraz mniej, zieleni coraz mniej, a tu proszę.
Przywrotnik prawie wiosenny.
Otóż. Po kwitnieniu, dzięki radzie Mai, tak TEJ Mai, przycinam go równo z ziemią. Po chwili pojawiają się niezliczone młode liście i trwają tak do jesieni. Przekazuję dobrą radę, polecam.
Czy ja się nie powtarzam?
No i limonkowa zieleń jaśminowców. Przycięte po raz drugi wbrew zasadom, po całości, bo taras się w nich utopił, zazieleniły się nowymi przyrostami, które zdążyły zdrewnieć.
Miłorzębowe złoto w czystej postaci.
Całoroczna zieleń mocno tego roku zaniedbanych bukszpanów.
Muszę. Jeszcze raz zielony - ukochany mech na psiej budzie.
Berberysy, irgi i winobluszcze to jedna wielka ptasia jadłodajnia.
Z tych owoców natomiast nie skorzystają ptaki, o nie.
Pigwóweczka naleweczka, książeczka, może przetrwam.
Zimno, wracam.
Widzicie, jak w listopadzie kwitnie lobelia samosiejka?
Ale ja nie o tym, a o tym.
Mój sposób na wykorzystanie kwiatostanów hortensji ogrodowej. Nieładne podłoże, a pięknie wygląda.
I jeszcze jako wypełniacz.
Czyli, nie tylko do wicia wianków.
Z innej beczki, oby nie beki.
Tak się składa, że zdarzają mi się ostatnio niezwykłe historie - docierają do mnie zdarzenia sprzed lat, odzywają się nieznani członkowie rodziny, odkrywam nieznane, sklejam dawne dzieje, uzupełniam drzewo genealogiczne i tak się zastanawiam...
Spisać to dla potomnych? Bo jak nie ja, to nikt, to wiem na pewno. A w taki jesienny czas...
Co o tym sądzicie? A może jakaś próbka w najbliższym poście?
Pozdravka.
Pisać pisać, koniecznie.
OdpowiedzUsuńHortensje pięknie zagospodarowane. A mogę zapytać kiedy przycięlaś drugi raz jaśminowce i jak mocno?
P.S. te wszystkie pochody powinny być zlikwidowane. Jak pierwszomajowe obowiązkowe kiedyś - tylko komu potrzebne, tak te - złe żniwo przynoszą. Bieg, piknik, koncert - proszę bardzo.
Drugi raz, w ogóle, nie w tym roku. Wycinałam zawsze gałęzie, które kwitły, od dwóch lat ten wszystko, a i tak kwitnie jak szalony.
UsuńZgadzam się co do pochodów, które nie mają nic wspólnego z radością świętowania.
Przepiękne to wejście do domu za firanką z winobluszczu...
OdpowiedzUsuńTak patrzę i wydaje mi się, że to gałązki brzozy, ale może się mylę :-)
UsuńTak patrzę i wydaje mi się, że to gałązki brzozy, ale może się mylę :-)
UsuńTak Olgo i Izabelko, to brzoza.
UsuńOlgo, czytam i nie mogę dodać żadnego komentarza, nie wiem czemu.
Lubię oglądać i fotografować jesienne ogrody. I tak jak Ty nie cierpię listopadowych i czekających nas niebawem chłodów i mrozów.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie i zapraszam z rewizytą. :)
Dziękuję, wpadnę, pozdrawiam.
UsuńPiękna jesień u Ciebie, odrobina ostra, bo kochana się broni żeby tak szybko nie odejść... Odejdzie, to zimno Wam nie będzie, przetrwasz, bo piszesz pigwoweczka! Pychota:-) pozdrawiam, trzymaj się.
OdpowiedzUsuńPrzetrwam! Zapas książek, nowy piec, malinówka, pigwówka, dam radę.
UsuńKiedyś myślałem, że nasze ogrody, w odróżnieniu od greckich, czy włoskich, cieszą oczy tylko przez krótki czas i okazuje się, że byłem w wielkim błędzie:)) PS. Bezapelacyjnie pisać!
OdpowiedzUsuńAle z błędu wyszedłeś i dobrze, bo kolory są i będą. Inne, ale też fajne.
UsuńNajpiękniejsze były, gdy spadł biały śnieg, dużo śniegu, a na niego pospadały czerwone jabłka, a na jabłka paszkoty, jemiołuszki i inne owocolubne. Niezapomniane. Bezapelacyjnie? No dobrze.
Piękna jest jesień zarówno w październiku, jak i listopadzie. W tym roku bardzo nas rozpieszczała, idealną niemalże pogodą. Lubię takie klimaty. też napisałam wpis na ten temat: https://blisko-domu.pl/ostatni-dzwonek-na-przygotowanie-ogrodu-do-zimy/
OdpowiedzUsuńCzytałam. No cóż, nie zawsze wszystko stosuję, wyznając zasadę, że co ma wisieć nie utonie.
UsuńPozdrawiam.
Pięknie pokazana jesień, komentarz dowcipny więc... pisz, pisz, pisz...
OdpowiedzUsuńDziękuję.Postaram się, choć ogrom pracy przede mną. Nic to, zima długa.
UsuńWracam do "gry". Jechaliśmy wczoraj przez niemiecki, dębowy, wielce kolorowy jesienny las- liście w kolorach od żółci do ciemnego brązu. Szkoda, że to nie był słoneczny dzień i nieco nawet mżyło. Ale i tak byłam tym lasem zachwycona.
OdpowiedzUsuńGaju - odległość od epicentrum ma swe znaczenie- jestem wreszcie wyluzowana i jak na razie-szczęśliwa.Tu nie mam telefonu na podsłuchu tylko dlatego, że przyjażnię się z żoną "niewłaściwego" człowieka.
Miłego;)
Cieszę się, że znowu "grasz". Oddalenia od epicentrum zazdroszczę. Ja okopałam się książkami i staram się nie widzieć, nie słyszeć, ale czasem mnie to wszystko dopada, a ręce opadają.
UsuńPrzyjemności!
Też kocham berberysy i mam ich sporo, tylko nie w Borkowie. Tam za mokro dla nich. Są w stolicy. Derenie za to są w Borkowie ;-) To wyjątkowy listopad, kolorowy. Mchy hołubię, nawet rozsadzam ;-)
OdpowiedzUsuńA biorąc poda uwagę zmianę ordynacji to już nam tylko ogrody zostają.
No i Bogu chwała, że ogrody mamy, że możemy do nich uciekać od ohydnej rzeczywistości.No proszę, nie tylko ja mchy rozsadzam, przenoszę i roznoszę.
UsuńŁadnie tu. Nie ma to jak nasza jesień!!!
OdpowiedzUsuńPisz, Gaju, póki jeszcze da się uchwycić pewne rzeczy. Ja żałuję, że nie zdołałam, teraz ludzie odeszli...
OdpowiedzUsuńWejście do Twojego azylu cudowne, klimatyczne, miodowe. A berberysów nie lubię, mimo pokazanych przez Ciebie zalet. Właśnie przymierzam się do krytycznego tekstu o nich.
Wiesz, że u mnie lobelia samosiejka (w szparze w kafelkach) też kwitnie? Okazuje się, że tak niewiele wymaga ta delikatnie wyglądająca roślinka.
Pisz. Warto. Chętnie poczytam tę próbkę. Pięknie tam masz, ja lubię takie kolory. Fajnie napisany post. Pozdrawiam bardzo serdecznie. <3
OdpowiedzUsuńPięknie wyglądają te drzewa na tle kamiennych ścieżek :)
OdpowiedzUsuńPiękny ogród w jesiennych barwach. Lubię berberysy, to nic, że ukłują ale są kolorowe i bezpiecznie się w nich czują małe ptaszki. W moich były dwa gniazda:)
OdpowiedzUsuńTak masz wszystko wysprzątane, zadbane! Pracusie z Was...
Nie lubię listopada, nie lubię jesieni i nie lubię zimy. Mam pigwówkę to może przetrwam tak jak i Ty:)
Pisz genealogię. To dla potomnych aby wiedzieli i nie zapomnieli. Ja spisałam z obu stron. Z mojej strony jest jeszcze mama , która pamiętała. Męża rodzina ze zdjęć i dokumentów. Pilnowali ich jak oka w głowie, cały kufer! Spisałam, wydrukowałam na drukarce, zrobiłam księgi i wysłałam do rodziny. Zadowolenie ogólne. Pisz!
Piękny ogród! Świetnie wygląda jesienią :)
OdpowiedzUsuńMoim zdaniem właśnie tak powinien wyglądać ogród jesienią :) choć muszę przyznać, że nie jest to takie proste ponieważ przygotowania trzeba zacząć już teraz.
OdpowiedzUsuńŻeby to wszystko było takie łatwe. Polecam google.pl tutaj szukać informacji.
OdpowiedzUsuńPaddy Power Casino Review - Mapyro
OdpowiedzUsuńRead customer reviews of Paddy Power Casino in Pimlico. 포천 출장안마 See 10 photos and read 11 평택 출장샵 reviews: "Wet your eyes when 구미 출장안마 you see a big 남양주 출장안마 red or blue Rating: 9.6/10 · Review by MyRTP 바카라 패턴