Zaglądają, podglądają.

środa, 23 lutego 2011

Wrzosowisko.

Stało się modne. To dobrze, bo wrzosy i wrzośce, to piękne krzewinki.
Sadziłam wrzosy wiele razy, nigdy nic z tego nie wychodziło i na wiosnę zniechęcona wyrzucałam kolejne rośliny. Wiedziałam, co robię źle; po jesiennej dekoracji tarasu, upychałam je byle gdzie, byle po prostu nie wyrzucać i myślałam, że jakoś sobie poradzą. Nie, musi być tak jak należy, inaczej wrzosowisko nam się nie uda. Sekret tkwi w bardzo dobrym przygotowaniu podłoża. W naturze wrzosy rosną w lesie, a więc gleba piaszczysta i kwaśna. Ja wykorzystałam to, co kiedyś było piaskownicą, a potem kot zrobił sobie z niej kuwetę. Kot zginął, miejsce z piachem zostało. W lasku, a mimo to słońcu, w sam raz na kącik z wrzosami. Na piach wysypałam odpowiednią ilość kwaśnego torfu, wymieszałam  wkopując głębiej zebrane liście dębu i igliwie spod sosen i modrzewi. Posadziłam kupione sadzonki. Tu mam dobrą i sprawdzoną radę, dotyczącą każdej nowo sadzonej rośliny z pojemnika. Do wody, bo tak piszą i to prawda, niech się roślina nawodni przez jakiś czas, ale potem jeszcze coś, o czym nie piszą nigdzie, a jest połową sukcesu dobrego przyjęcia się i wzrostu. Otóż, po wyjęciu sadzonki z doniczki, należy dokładnie obejrzeć bryłę korzeniową. Jeśli korzenie są zbite i rosną "na okrągło", czyli zwinięte są dookoła wnętrza pojemnika, a tak jest prawie zawsze, trzeba tę plątaninę rozluźnić, rozczesać małymi grabkami, poprzycinać najdłuższe korzenie, albo wręcz ponacinać bryłę wzdłuż nożem na głębokość około  centymetra. Kiedy więc posadzilam moje wrzosy według podanego sposobu, dodałam płożący jałowiec własnego chowu, dosadziłam żywotnik, potem rododendrony odmiany lubiącej wbrew zasadom stanowisko słoneczne i tak się zaczęło wrzosowisko. Rozrasta się. Dojddą jeszcze czerwone borówki, a z wiosną wrzośce. Póki nie ma wrzośców, żeby na wiosnę przycięte ze starych kwiatostanów wrzosowisko nie było smutne, posadziłam tam dużo krokusów.
Wrzosowisko ma ogromny czar. Warto je urządzić blisko jakiegoś siedziska, żeby można było ten czar podziwiać i kontemplować.

 Z widokiem na wrzosy.
 Ulubiony kolor.
 Biel rozjaśnia.
 Dębowe plastry jako dodatak.
 Obok - dębowa "rzeźba".
 W pobliżu poidło.
Kolory młodego lasu.

3 komentarze:

  1. Piękny ogród. Będę obserwować Twój blog z przyjemnością. Pozdrawiam serdecznie

    OdpowiedzUsuń
  2. jeszcze coś: wrzosy rosną najlepiej w dużych grupach, z powodu mikoryzujących grzybów, które wspomagają ich pobieranie wody. W takiej grupie "zarażają się" od siebie grzybnią. Można je też mikoryzować. I dodakj do wrzosowiska gaulterię, jest urocza!

    OdpowiedzUsuń
  3. Kasiu, dziękuję. Megi, dzięki za przypomnienie nazwy gaulterii. Myślałam, nad tą krzewinką, myślałam, a nazwa poooszła. No jak miałam kupić coś, czego nazwy nie znałam? Teraz już wiem, o co pytać.

    OdpowiedzUsuń