Rzadki widok tej zimy - szron.
Jeszcze rzadszy, śnieg.
Właściwie zimy nie ma, a tu przedwiośnie puk, puk. Do mnie już puka.
Skąd wiem? Słyszę. I ciągnie mnie w dół, i nie jest to dół, od "doła mieć", nie. Ciągnie mnie w doły domowe, czeluście piwniczne nieprzebyte.
Nasz domek sprawia wrażenie małego. Ot, wiejski, mały, biały, jakich wiele. Biały z czerwonym daszkiem i kominem, jak na dziecięcych rysunkach.
Odkąd utonął w zieleni, stał się jeszcze mniejszy.
A oglądany z ogrodu jest tylko do niego dodatkiem.
Pozory mylą.
Bo pod domkiem rozpościera się podziemie. Dziś nikt prawie nie podpiwnicza. Bo po co komu piwnica.
Też tak myślałam, do czasu. Teraz wiem.
Co roku Was tu zapraszam i co roku jest inaczej - miało być mniej bałaganu, miej donic do przechowywania, a jest odwrotnie.
Długi korytarz prowadzi do mojego królestwa, a przy okazji - niech żyją składane meble!
A w nim, w tym królestwie...
Byłoby jak w oranżerii, gdyby nie temperatura.
Na stole ogrodniczym...
...jak najbliżej światła, poupychane, co się da. Syf na stole mówi sam za siebie - tu się nie stylizuje, tu się pracuje.
Lawenda w donicy. Czasem podlewana i zaklinana, żeby przetrwała, bo dorodna.
Laury. Podobnież.
Agawy. Trwają bez wody i zaklęć.
Na posadzce też tłok. Bukszpany doniczkowe, gar z bergenią i bajzel ogólnoogrodowy.
Bukszpankowe sadzoneczki. Nigdy nie wiadomo do czego i kiedy się to przyda.
Różne inne, które by zmarzły, a w marcu będą jak znalazł. Wrzosy wykopię, wysadzę, bratki wkopię i w donicy po jesieni wiosna.
No właśnie.
Wrzosy tegoroczne nie wysadzone do gruntu, pozostawione eksperymentalnie w doniczkach. Wysadzę wiosną po przycięciu.
Na razie zajmują parapety.
Parapety moje i nie moje. Tu z młodymi trzmielinami japońskimi.
Bo u nas tak jest, mamy swoje piwnice i tu się po prostu wkradłam.
U mnie już wszystko zajęte. Na przykład wnęki.
Ściany i półki.
Podłogi.
Miejsca pod sufitem.
I wszystko, co się da, hahaha.
A, że da się już niewiele.
Dlatego powolutku anektuję piwnicę M.
Gdzie, w przeciwieństwie do mojej, panuje wzorowy porządek. Oczyszczone, nasmarowane, zadbane i podwieszone. A parapety wolne.
Jeden ma tak, drugi inaczej.
Tu jak w dobrze zaopatrzonym sklepie.
Ale już tutaj, w tak zwanym "warsztacie" porządku zachować się nie da.
Jest, a jak, pomieszczenie zwane kotłownią.
Od kiedy mamy piec samoobsługowy, zrobiło się w niej czysto i zapragnęłam mieć letnią kuchnię. Wiecie - warzywa wstępnie umyć, brudną robotę ogarnąć. Na razie mam ją we fragmentach, ale jest nadzieja.
Przy kotłowni skład opału.
Tu śpi snem zimowym mój rower. Też czeka na wiosnę.
Nieźle, co?
Chodzę wiec sobie po piwnicach, doglądnę, podleję ciut ciut co trzeba i tak właśnie czuję zbliżające się przedwiośnie.
No i widzicie, co kryje niewielki domek?
A przecież jest jeszcze miejsce pod czerwonym daszkiem.
I tu kolejne 100 m2 małego domku.
M pyta, czy wiem, że przed sprzedażą trzeba tu posprzątać. Ja to wiem, ale czy Wy wiecie, ile rzeczy można upchnąć na strychu przez trzynaście lat?
Strych to ulubione miejsce Hani. Tu można się wybiegać, nawąchać przeszłości, apotem paść po podniebnym spacerze.
Padnięty pies-wąż w całej długości.
Po co w ogóle ten post?
Bo słyszę to puk, puk i zaczyna mnie nosić. Wiem, że to wariactwo, ale pomyślcie, przecież w lutym sieje się lobelię, żeniszki i inne szałwie, a luty już prawie że, no nie?
Wam jeszcze nie puka?
Jutro jadę na kilka dni do Poznania. Nawdychać się luftu z vatrelandu, posłuchać szumu ulic i zgrzytu tramwajów, postać i pokląć na przejściach, popatrzeć na wariactwo życia w mieście i powrócić tu z przekonaniem i spokojnością, że 14 lat temu dobrze wybrałam.
Pozdravka.
Wspaniałe te Twoje piwnice, Gaju!Przestronne i ciekawymi oraz przydatnymi rzeczami zastawione. My w ogóle piwnicy nie mamy i wszystko ładujemy do budynku gospodarczego albo na strych, ale zaczyna brakować miejsca! Piwnica - naprawdę fajna rzecz!
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie i przed, przedwiosennie!:-))
A ja mam piwnicę ze schowkiem.I schowek nie jest widoczny, więc upchnęłam w nim po przeprowadzce walizki.A to co widać ( bo "drzwi" są ze stalowej, grubej siatki) to nic ciekawego. Dwa puste Ikeowskie stelaże z koszykowymi szufladami, zapasowa pościel w workach próżniowych i zapasowe garnki.I ozdoby choinkowe.
OdpowiedzUsuńCiekawa jestem jak długo będzie tak porządnie w niej- mój ma talent do zapychania piwnicy- bo wszystko się przyda- miłośnika przydasi poślubiłam.
U mnie dziś padała "kasza" z nieba i jest zimno i mokro.Ale widziałam wczoraj olbrzymie pąki na którymś krzewie. I kwiaty róży na różanym krzewie. Aż mnie zatkało z wrażenia. Myślałam, że ktoś je "dokleił", ale nie, to były prawdziwe.
Miłego;)
Najbardziej zazdroszczę Ci świeżych ziół! Trochę gotuję i posiadanie takich rarytasów poza sezonem, to fajne jest bardzo! PS. Widok hurtowni narzędzi ogrodniczych uświadomił mi jednak ogrom pracy, jaki trzeba wykonać, żeby to uzyskać, więc jednak poprzestanę na podziwianiu zdjęć:))
OdpowiedzUsuńAle super! Zachwyciły mnie nie tylko Twoje roślinki, ale przede wszystkim czystość, porządek i... konewki. Wspaniałe :-) Pozdrowienia!
OdpowiedzUsuńO, ja dzisiaj jadę do Posen. Na 2 godziny pewnie raptem, ale już jestem zmęczona :D
OdpowiedzUsuńMy mamy piwnico-garaż (parkuje tam tylko motocykl zimą i rowery), ale niestety nie tak duży. I mało okien ma... Ale razem z M. też swoje fragmenty piwnicy mamy. Tylko u nas jest odwrotnie - to on czasem pozostawia coś na mojej części (bo zaraz przy wejściu jest ta "ogrodnicza"). I ja mu potem to ostentacyjnie przerzucam na jego stół roboczy ;)
A konewki masz piękne!
Ach jak ja Ci zazdraszczam tej piwnicy i jej skarbów :)Moje piwniczki z boku domu i bez okienek :(. Serdeczności posyłam
OdpowiedzUsuńSame skarby w piwnicy. Dobrze jest mieć takie piwnice. U nas raczej piwniczka i pół basen bo zalana , piec żyję, drzewo się mieści, są i zapasy na zime. Czyli jest dobrze. Oj strych g wiem wiem co może pomieścić.... Oglądając twój dzisiejszy wpis poczulabym jakby naprawdę było przedwiośnie a tu tak naprawde zima. Nas zasypalo hihi. Jest pięknie. Zobaczysz sama na oczy, bo czytam ze bedziesz w moich g okolicach. Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńFajowy post, zabawny. Twoją piwnicę można zwiedzać. Tam jest tyle do zobaczenia. :D Uwielbiam takie posty pół żartem pół serio. Twój dom jest przepiękny, bajka. <3 Jestem pewna, że strych skrywa wiele skarbów. :)))
OdpowiedzUsuńSzczęśliwego powrotu z Poznania do domu kochana. Pozdrawiam.
Do mnie nic nie puka, raczej zawiewa śniegiem, przyszła zima. Czy ja dobrze pamiętam, że Ty się nie zachwycasz ośnieżonym ogrodem? A tak pięknie się zrobiło.
OdpowiedzUsuńPiwnice masz przepastne, wspaniale wykorzystane. Pewnie, że grzech nie korzystać z pustych parapetów u męża. A dom z zewnątrz cudnie zatopiony w zieleni!
Piwniczkę posiadam ale ziemną , taką bez okien co to się wchodzi do lochu:) Mimo braku światła rośliny przechowują sie bez problemów. Muszę tylko je mocno przycinać wiosną. Natomiast wszystkie stoły i cały warsztat mamy w trzech komórkach, które mój M zbudował sam, zdolny człowiek z niego ale...bałaganiarz:) Nie ma nasmarowanego sprzętu, a sprzęt nie leży tak poukładany jak u Wasi wszystkiego szuka i ja też szukam. Pod tym względem jesteśmy dobraną parą. he,he...Należymy do ludzi wolnych zawodów, a artyści sama wiesz jacy są niepoukładani:) U Ciebie w piwniczce aż błyszczy i na półkach i na parapetach, a w warsztacie męża to już rozpływam się ochach i achach. Tez bym tak chciała, zazdroszczę:).
OdpowiedzUsuńDo mnie tez w głowie puk,puk..wiosna puka:)
Serdeczności.
Ja też czuję że zaraz, za chwileczkę będzie puk - puk, to ja, wiosna. A pogoda jakby o tym nie wiedziała. Zaczęłam pouczać koty na temat świętości doniczek z siewkami, zobaczymy czy pokumały czy jak co roku zeżrą.;-)
OdpowiedzUsuńPrzy takich fundamentach piwnicznych, to trzy pietra w górę można dobudować ;-) Mieszkałam kiedys w wielkim domu z wielkimi piwnicami. Do dziś wracają jako senny koszmar. Tak się ich bałam.
OdpowiedzUsuńZazdroszczę piwniczki w moim małym domku nie ma piwniczki bo zbyt wysokie wody gruntowe upss... więc cały bałagan na półkach w garażu, a że nie ogrzewany to i roślin nie ma gdzie przechować... dlatego m.in. nie mam dalii. Największe wrażenie zrobiła kolekcja podkaszarek (takie czyściutkie, jak nie używane...) i konewek... Te ostatnie przypomniały mi, że muszę nabyć nową bo miałam plastikową i pękła :) Przedwiośnie u mnie widać... śniegu brak :)
OdpowiedzUsuńU mnie biało.. sypał śnieg i to taki, że aż nie mogłam uwierzyć. Jeszcze trochę a nas zasypie. Dokładnie poczytam sobie post jutro. Pozdrawiam :D
OdpowiedzUsuńGaju - no to musisz zajrzeć do mnie, ino szybko, bo zima pięęęęęęękna na Mazury zawitała, ale ponoć na krótko.
OdpowiedzUsuńBajzel ogólnoogrodowy" - ja przeczytałam ogólnonarodowy, no i co ślepemu po oczach?!!
Porządeczek niemożliwy w tych Waszych przepastnych piwnicach; nie chciałabyś zajrzeć do naszej trzystumetrowej stodoły ... ale m.in. muzeum starej motoryzacji (głównie gruchoty, w większości nie jeżdżące, ha, ha, choć są i prawdziwe oldtimery), jest galeria malarstwa, w tym nawet Mona Lisa, jakaś nędzna kopia kupiona przez M. w zwidzie alkoholowym).
Trochę Ci zazdroszczę tego puk, puk, puk-ania, bo ja generalnie jadę na sadzonkach kupionych. Wiem, że dużo pracy Cię to kosztuje, ale i radość masz ogromną. Fascynuje mnie fenomen od nasionka do dorodnej owocującej czy kwitnącej rośliny.
Pozdravka
U nas zima a w Anglii 14 Stopni.
OdpowiedzUsuńja wczoraj już nie wytrzymałam i poszłam do ogrodu:)) cięcie winogron...itp. Mój stary do m też ma piwnice..nie dałabym bez nich rady:))))
OdpowiedzUsuńpobuszowałabym po takich czeluściach podziemi i niebios :)
OdpowiedzUsuńchoć nie zazdroszczę ewentualnego sprzątania.
Oj jakże żal że tak łatwo się zgodziłam na pewne ustępstwa w czasie budowy.....