Zaglądają, podglądają.

środa, 8 czerwca 2016

Już?

Już!
Już czerwiec.
"Do lata, do lata, do lata..." Idziemy więc.
Lato za progiem, zaraz będzie, a noce z najdłuższych zaczną się skracać. Straszne.
Tym czasem u mnie.
Nie mam zadęcia i zacięcia kwiatkowego. No mam, mam kwiatki, ale bez szału. Za duży teren, żeby wszystko ukwiecić. Dlatego celebruję wszystko, co zakwita i barwi ogród.
Zacznę od skromności, a piękności.
Zasiałam miniaturowe słoneczniki i oto one.


Rosną sobie na rabacie i pękają z radości.
Słoneczka.


Obok dumne peonie. Szanuję je, bo są spadkiem po poprzednich właścicielach. Wygrzebane z wszechchwaścia, przesadzone, zadbane, wdzięczą się i odwdzięczają. Dobrze, że są nie pełne, nie kładą się na ziemi, nie trzeba podpierać.


Służy im towarzystwo przywrotników i szałwi.


W tle rosa rugosa. Ukochana, bezproblemowa, pachnąca latem.


W kociołku ze złomowiska surfinie. Jakoś tak poszło w róż i błękit.


To też zaliczam do różu. Wiszą w koszyczku na wierzbie.


A skoro o błękicie...


Chociaż ja nie wiem, czy to błękit.
Lawendowy raczej. W każdym razie niepowtarzalny.


Inna peonia. Biała. Kupiona, jak zwykle, na wyprzedaży jesiennej, jako piwonia chińska, okazała się jedną z najpiękniejszych i najtrwalszych po ścięciu.


Wnętrze pełne zapachu.


W części cienistej poziomkowisko. Tez kolor. Było biało, jest czerwono.


Można już zbierać. Podlewane, plon obfity, owoce duże, najsmaczniejsze prosto z krzaczków.


A teraz, żeby nie było za słodko, problem.


Rozchorowała mi się piękna magnolia. Dwa lata temu, jakoś tak niewidocznie. Rok temu było gorzej, a teraz jest tak, jak widać. Źle.


Na ogół nie spinam się, nie ratuję na siłę, nie chce, to nie i koniec. Ale ta była taka piękna...
M twierdzi, że to efekt nagłego silnego mrozu w grudniu, ja zupełnie się z tym nie zgadzam. Więc co?
Zasilam, podlewam i niby absolutnie suche pędy  rozwijają mizerne liście. Całość nie wybarwiona na zielono, raczej żółta.


Ktoś mądry coś doradzi, czy raczej spisać na straty?
Coś jeszcze.
Takie zdjęcie. Taka sytuacja, jak mawiają ostatnio dużo młodsi.
Niedzielny wczesny poranek. Szybki wypad na poziomki i powrót do domu. Szlafroczek furkocze w pędzie, chwila uchwycona w locie.
Radość.


Jaka malutka w tym wielkim ogrodzie.

Coś się stało, nie wiem co i nie czuję się winna, wcięło mi listę obserwowanych, Waszych blogów. Nie widzę Was, nie czytam, nie komentuję. Teraz będę mozolnie odtwarzać. Potrwa, bo jadę na kilka dni do Wielkiego Miasta. Kocham Poznań, Poznań latem szczególnie.
A potem malowanie mieszkania i domu... Kolory nie ustalone, farby nie kupione, koncepcji zero.
Postaram się nie denerwować....
Postaram, postaram, postaram...

Pozdravka.













11 komentarzy:

  1. Oj... Ja tam Poznania latem unikam. Ostatnio musiałam się pofatygować i mam dość na dłuższy czas. Korki, hałas, upał straszny, zero tlenu ;) Poziomkowisko masz super. Mam nadzieję, że u mnie z czasem też będzie tak gęsto. A Twoja lawenda kwitnie jak szalona! Moja dużo mniejsza i dopiero wypuszcza kwiatostany.

    OdpowiedzUsuń
  2. Korki, hałas i poznański upał. Tego właśnie potrzebuję czasem, jak... tlenu. Fajnie, gdy raz w czas, apotem powrót do ciszy własnej wsi. To tęsknota za przeszłością chyba. Poziomkowisko samo się zagęszcza, a lawenda stara, ale bardzo jara.

    OdpowiedzUsuń
  3. Z magnolią poczekaj jak wypuści do końca liście a potem poprzycinaj co suche a na przyszłą zimę okryj agrowłókniną. piękny masz ogród :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dobra, postaram się jeszcze powalczyć, może to coś da.
      Dzięki.

      Usuń
  4. Wrzuć, proszę, w Google frazę "choroby magnolii"- tam znajdziesz odpowiedz. Jest sporo przyczyn, a ponieważ Ty najlepiej wiesz jak to u Ciebie wygląda to łatwiej znajdziesz odpowiedz. Mam wrażenie, że ona faktycznie przemarzła - u nas wszystkie "znane mi" ogródkowe magnolie zimują w kokonach z agrowłókniny, a wiosną, gdy są zapowiadane jakieś nocne mrozu ekscesy też ludzie ubierają je w jakieś "płaszczyki". Dopiero stare drzewa magnolii są w stanie większy mróz przetrzymać bez problemu.
    A ogród coraz piękniejszy, przez te kolory.
    Będąc w Monachium widziałam te mini słoneczniki posadzone w doniczkach i tworzące w ten sposób cały trawnik- wyglądało super.
    A córeńka- wcale już nie taka mała, ale bardzo ładna i pełna wdzięku.
    Miłego,;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Sprawdzałam, nic nie pasuje. Kilka lat, będąc młodszą i przy większych mrozach, nic jej nie było. Powalczę.
      Słoneczniczki zagoszczą w śliczne.
      Córeńka... chciałabym. A to wnuczeńka i to najmłodsza. Ach, życie. Za szybko, za szybko!

      Usuń
  5. Jedż naładuj się,wrócisz znajdzie się kolor ,koncepcja i farba.Pozdrawiam serdecznie!

    OdpowiedzUsuń
  6. Ależ ten Twój ogród jest piękny. Marzenie:)

    OdpowiedzUsuń
  7. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  8. Piękny ogród, piękne kwiaty. A jakie kolory.
    Mam nadzieję, że magnolia odżyje.

    Zapraszam do mnie, może podzielimy się doświadczeniami:
    http://www.ogrody-iprojekt.pl/wordpress/

    OdpowiedzUsuń
  9. Bardzo kwiatowy ten Twój "nieukwiecony" ogród :) Ja też bardzo cenię niepełne peonie - za ilość kwiatów i ich trwałość, a także urodę.
    Z magnolią mam podobny problem od kilku lat - w moim przypadku to prawdopodobnie efekt podtopienia. Dokarmiam i czekam, nie umiem pomóc.
    Pozdrawiam serdecznie :)

    OdpowiedzUsuń