Pewnie u Was też czas wielkiego cięcia. U mnie było dziś tak.
Niby niewinnie, ale wycięcie tych grubasów pochłonęło sporo kalorii.
Pod ostrze sekatora poszły wszystkie kolory.
A potem... Zwykle było wielkie ognisko, ale w tym sezonie gałęzie zamiast ognia pochłaniała ta maszyna.
Taczka zapełniała się błyskawicznie, choć maszyneria chwilami ledwo dyszała, prychała, a nawet stawała okoniem.
Po akcji zrobiło się czyściutko. Krzewy przycięte wzorcowo. Ocena subiektywna, ale się chwalę.
Derenie.
Co by było, gdyby nie ciąć? Nie byłoby czerwono. Starsze pędy szarzeją, zatracając rubinową barwę.
Pęcherznice.
Cięte stają się bardziej eleganckie, zadbane.
Pięciorniki.
Trzeba ciąć krótko każdej wiosny. Inaczej zaczną przypominać z rzadka kwitnący i mocno zużyty mop.
Krótka przerwa i pierwsza kawa w ogrodzie. Szybko stygnie. Następna będzie w termokubku.
Co jeszcze? Lawenda.
Tawuły czekają. Nie zdążyłam, bo wdałam się w trawy.
Miskant.
Imperata.
I wszystkie inne.
Wierzby nie, dopiero po kotkach.
I wreszcie koniec. Na dzisiaj. Niektórzy pracuję, inni się lenią i smakują wiosnę inaczej.
Wiosna. Niby wiosna, a skowronków nie ma. Niby wiosna, a zapowiadają mrozy. Ale zaczęło się i to jest ważne!
I jeszcze mikroskopijna wiosna na rabatach.
Ledwo żyję, ale jak pięknie żyję!
I tu miał być koniec wpisu i byłby, gdyby nie wiadomość od siostry z izby przyjęć, że Mama, że bardzo złe wyniki, że szpital... Nic więcej. Mama. To dla Niej ten ogród. Bardzo się boję.
Pozdravka.
Napracowałaś się bidulo...u mnie nie warczało, cięłam ręcznie - i też rąk nie czuję. Ściskam i trzymam kciuki:)
OdpowiedzUsuńWidzę,że cięcie na maksa! Ja powoli też rozpoczynam przycinać. Zostały mi derenie (młode,więc bez szaleństw) i pięciorniki (dziękuję za wizualną lekcję - przynajmniej wiem, jak mocno je przyciąć)no i muszę jabłoń obniżyć..Rozdrabniacz, to świetna rzecz - już się cieszę na samą myśl,że go niedługo uruchomię :D:D
OdpowiedzUsuńPozdrawiam prawie wiosennie,
Kasia
Zazdroszczę Wam u mnie sporo śniegu , nadają mrozy w przyszłym tygodniu nie boicie się ?
OdpowiedzUsuńBudzimy się. Zdrowia dla mamy!
OdpowiedzUsuńpraca wzorcowa , też bym już popracowała na działce ..kto wie może w sobotę pojadę ...moja mama właśnie wyszła dzisiaj ..ah te mamy!
OdpowiedzUsuńCzytając posta myślałam cały czas, że napiszę Ci, iż zazdroszczę tak pięknego dnia, bo ja w pracy a Ty na słońcu... ale po przeczytaniu ostatniej wiadomości niczego nie zazdroszczę. Trzymaj się i ufaj, że wszystko wróci do normy! Buziaki
OdpowiedzUsuńWczoraj też miałam trochę cięć w ogródku, ale to teraz nie ważne, bo najważniejsze, żeby z Twoją Mamą było dobrze. Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńMamie - zdrowia.
OdpowiedzUsuńŻyczę zdrowia Twojej Mamie i Tobie Gaju, coraz lepszych wyników
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie
A cóż to za prześliczny skrawek futra leży na trawniku? u mnie ognisko z gałęzi, potem popiół pójdzie na kompost, ale jeszcze całe mnóstwo przede mną, wczoraj ledwo powłóczyłam nogami ze zmęczenia; dobrych wieści, Gaju, pozdrawiam serdecznie.
OdpowiedzUsuńNiech wiosna przyjdzie wraz z dobrym zdrowiem dla Mamy. Ściskam
OdpowiedzUsuńJa też tnę krzewy w ogrodzie w razie potrzeby. Gdyby nie to, już dawno żyłabym w dzungli ;) A tak, to wszystko jest pod kontrolą.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie!
Ale praca wykonana! Dzięki temu wpisowi przypomniałam sobie o pięciorniku w kącie ogrodu. Musze wyruszyć na ciecie w sobotę rano! Pozdrawiam i życzę wiele siły zdrowia
OdpowiedzUsuńTrzymam kciuki za mamę... A w moim ogrodzie dokładnie ta sama praca.
OdpowiedzUsuńPiękne cięcia! Dobra pogoda na nie była. Porządki w ogrodzie to jeden z moich ulubionych okresów. Przyroda ma swoje przebiśniegi, oznajmiające wiosnę, my ludzie wiosenne porządkowanie ogrodów ;)
OdpowiedzUsuńP.S Zdrowia dla Mamy
Pięknie i wiosennie w Twoim ogrodzie. Trzymam kciuki za mamę.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Zdecydowanie najważniejsze, żeby ten ogród był dla mamy! Dzięki Twoim uwagom przypomniałam sobie, żeby ciąć krótko.Praca...cięcie...pielenie...sadzenie... wreszcie zaczęły się wiosenne przyjemności!
OdpowiedzUsuńDobrze, że pies ma futro nie przycięte:)U mnie też przecinka na całego i stosy do palenia. Nie mam takiej maszyny do szatkowania. Nie wiedziałam, że pięciorniki można tak krótko ciąć. Moje rzeczywiście przypominają miotły. Spróbuję:)
OdpowiedzUsuńprzepiekne zdjecia :) dodaje :)
OdpowiedzUsuńNa wiosnę wszystko budzi się do życia, aludzie często słabną i gorzej przechodzą przewlekłe choroby, mają stany zaostrzeń. Trzymam kciuki za zdrowie Twojej mamy. Musi być dobrze.
OdpowiedzUsuńwiosna na całego :) u nas jeszcze sroga zima :(
OdpowiedzUsuńDziękuję Wam za dobre słowa i życzenia zdrowia dla Mamy. Oby się spełniły...
OdpowiedzUsuńPięknie zaczęłaś sezon Gaju. Ja dopiero zdążyłam wyciąć kępy traw, jedno popołudnie i pogoda już nie pozwoliła. Mam nadzieję, że mamusia czuje się już dobrze. Przeżywam to samo odkąd moja mama miała operację serca. Niby jest dobrze, a każdy telefon to strach. Trzymam kciuki. Buziaki.
OdpowiedzUsuńI ja zaczęłam porządki w ogrodzie. Też sekator poszedł w ruch. Oj już nie mogę doczekać się zielonej trawy;-)))
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
no, dereń pocięty zgodnie ze sztuką, większość ludzi skraca gałęzie w przypadkowym miejscu, zamiast prześwietlać, i się dziwią, że się brzydko zagęszcza, i już nigdy nie da się z niego zrobić ładnego krzaka. I pęcherznica, i pięciorniki:-)
OdpowiedzUsuńA widzisz, w końcu musisz ciąć;-)))