Mamy przedwiośnie!
Zaczęło się jak należy; w błękicie usłyszałam i zobaczyłam pierwszego skowronka. Lepiej nie można. No i ta przedwiosenna pogoda!
Ogród, ogród, ogród.
Wygrabiam. Uwielbiam grabienie i taką właśnie wygrabioną ziemię. M mówi na mnie czasem "Grabina', a Najmłodsza, "Glebograżynka", co jest wariacją na temat nowo poznanego słowa "glebogryzarka". Trafione i trafne.
To też biel... Nie zachwyca.
Czyje? W tym samym czasie po niebie krążyły dwie zaniepokojone sroki. Nie leciały lotem strzały, coś sobie mówiły w powietrzu. Więc? Srocze piórka?
Życie. Walka o przetrwanie. Przyroda.
Wystawiłam ogromną hostę w... pojemniku?
Pojemnik bardzo pojemny. Ciekawe, co w nim gotowano? Bigosik może?
Pojemny nie byle jaki, sygnowany. Pęknięty, więc nie gromadzi nadmiaru wody.
Chodzę, podglądam i wszędzie znajduję przebudzenie.
Dla drzew.
I są szczęśliwe.
Wiadomo, przedwiośnie!
Pozdravka.