Maj.
Nie, w maju nie siąpi, w maju kropi majowy. Zaraz inaczej brzmi.
Przestanie kropić, zaraz będzie Zośka, a po niej zaczyna się następny czas ogrodniczenia - wielkie sadzenie.
Obietnice ograniczeń w kąt [ale trzymajmy się w ryzach, nie szalejmy, pamiętajmy jak ciężkie są konewki] i planujmy, kombinujmy, przypominajmy sobie.
Wszystkie zdjęcia z lapkowego archiwum gwoli przypomnienia właśnie, lub,by rzec nieskromnie, zainspirowania.
Cieszą mnie niezmiernie rzeczy małe, na przykład takie.
Coś, gdzieś i już jest. Jedna doniczka, nie mówiąc o dwóch z ostrym kolorem, ożywia, przyciąga spojrzenie.
Ta sama tralka w spokojniejszej wersji.
Kiedy rabata iglasta była mniej porośnięta, mieściła jeszcze to.
Bo kiedyś była naprawdę mała, znaczy mała w małej roślinności.
Jeszcze jeden drobiazg.
No i takim drobiazgom oprzeć się nie mogę, więc ostatni.
Ze spraw większych polecam begonię Dragon.
Znosi wszystko, kwitnie całe lato. Jak ktoś ma dylematy co, to to!
Takie ukochane korytka mam dwa, tu z surfiniami.
Tu z małymi begonkami.
W pojemniku naziemnym od kilku lat trzymam i nie wypuszczam fallopię, cokolwiek ta nazwa znaczy, ale ma coś wspólnego z rdestem, a sama nazwa wieje zgrozą -wypuścić z doniczki strach.
Lubię wylatywać z ponad poziomy.
W zbliżeniu na poziom pierwszy.
I na wyższy.
A to aranżyk poprzedni. Co ta wierzba przecierpiała...
Takie zwisy na przykład lekkie nie są.
Ale dębowi też nie łatwo.
Na poziomie wyższym są też skrzynki z różnościami - okienko przy wejściu "od kuchni".
A jak nie dać koloru temu okienku, no mus, po prostu mus. Wyżej na szczęście nie mam już nic.
Czasem popełniałam szaleństwa.
Jeszcze lepsze.
Bukszpany wylądowały w gruncie.
Z tego już też się wyleczyłam
Pojemniki są...
...a jakby ich nie było, prawda?
Osobnym wyzwaniem jest taras.
Ale nie przynudzam, o tarasie będzie, jak się zdecyduję, jak opracuję stylistykę, czyli nasadzę bez umiaru.
Czy widzicie, że nie ma tu żadnej, ani jednej plastikowej doniczki i czy widać, że od lat niezmiennie kocham lobelię?
Nie liczę pojemników. Raz to zrobiłam. Przeraziłam się i nie powtarzam. Mam, no trochę mam...
A Wy? Stawiacie, wieszacie, podwieszacie? Klniecie i obiecujecie, że za rok w to nie pójdziecie?
Pozdravka.
Witaj :)
OdpowiedzUsuńPo pierwsze to jestem pod wrażeniem porządku i ładu....ech co ja bym dała, żeby mój ogród był tak porządny, ale cóż trzeba się pogodzić ze swoim "artystycznym nieładem" ;D. Co do pojemników, to ja je uwielbiam. Ze względu na koszty staram się ograniczyć, ale w tym roku do paru posadziłam właśnie funkie z ogrodu i paprotki. Czyli można szaleć i zakupić roślinki do innych doniczek ;)
Pozdrawiam
Agata
Artystyczny nieład ma swoje uroki. Funkie w pojemnikach przerabiałam na zacienionym, miały się ś
Usuńwietnie i dalej to robię. Paproci nie próbowałam. Lobelię produkuję sama, innych trochę też, ale bez zakupów się nie odbędzie.
Pozdrowionka.
O rany! Jeszcze korytkujesz przy ogrodzie! Mnie korytkowanie przerasta, czasem lituje się nade mną Pani Gienia - sąsiadka, tzn. w moje donice wsadza dalie czy nasturcje. Bez pani Gieni to ja jestem zero korytkowo - donicowe, Alcatraz "podstawowy" absorbuje całą moją uwagę ( jak krnąbrne dziecko ). Podziwiam korytkujących, obietnice sobie składam że kiedyś tam, i to są tzw. wieczne obietnice.
OdpowiedzUsuńKorytkuję. Taka korytkowa przypadłość nieuleczalna. Jakieś namiary na p. Genię? Taaa, ja sobie obiecuję, że koniec z tym i też wieczne obiecanki.
UsuńOoo, właśnie lobelia, przypomniałaś mi o niej! Chociaż w tym roku zachorowałam chyba na kępki kolorowych traw i marzy mi się korytko z trzema, różnymi kępkami.
OdpowiedzUsuńKiedyś miałam ostry atak chuci na klon palmowy- kupiłam zasadziłam, wyjechałam i...już potem nie doszedł do siebie.Dziś w markecie były sztuczne kaktusy i mój słodki mąż z szatańskim uśmiechem zauważył -"popatrz, w sam raz na nasz zewnętrzny parapet"....i teraz jest słodka cisza w domu:)))
Nie śmiej się, ale uwielbiam wizyty w Twoim ogrodzie.
Trawy, ostatnio takie modne, jak najbardziej, ale lobelia... Daje taki mocny akcent dzięki kolorowi. klony palmowe pożegnałam na zawsze. Nie kochają mnie, podobnie jak róże. nie śmieję się, no skąd, miło mi.
UsuńSztuczne kwiatki? Wolę "Sztuczne fiołki " na fb.
Pięknie że brak słów. O choinka właśnie znowu te donice i latanie z konewka, ale co nie posadze jak ja kocham surfinie :-) pozdrawiam
OdpowiedzUsuńSadź, kochaj i lataj z konewkami, jako i latać będę.
UsuńKorytka, korytka, korytka.... I u mnie są. :P
OdpowiedzUsuńU mnie w korytkach pelargonie. Stare, babcine i uwielbiane przeze mnie. Takie na przykład "macochy". Co za kolor, co za forma, co za zapach! Całe szczęście już maj i niedługo wszystko wyląduje w ogrodzie. Będzie kolorowo. Będzie się działo.
Świetny pomysł na wieszadełka na wierzbie. Też mam wielką, nigdy dotąd jej nie ubierałam. Teraz spróbuję. Dziękuję za podpowiedź.
Lubię pelargonie, są niezawodne i po eksperymentach z innymi cudami wracają na salony.
UsuńWierzbę ubierz, zaraz ożyje, zmieni się na żywy kwietnik.
Wczoraj właśnie przytachałam z lidela 2 donice ceramiczne. Wymienię te ze schodów, którym odeszła powłoka. Młodzież (wiek poniżej 10 lat) wybierała 3 lata temu doniczki w LM i te im się podobały... A może oderwę to co złazi, hm...
OdpowiedzUsuńA jak pomyślę o plastiku to mnie mierzi. Chyba mnie zaraziłaś tą choroba Gaju. :-)
U mnie po raz pierwszy komarzyce będą, dwie odmiany.
U mnie pojemników tylko kilka, bo nie obrobiłabym przy ilości prac ogólnoogrodowych. Ostatnio jednak kręcą mnie pelargonie, więc kto wie, kto wie co to się wydarzy ;)
OdpowiedzUsuńPrze-ogromnie podoba mi się twoja aranżacja ogrodowa. A donice te podłużne są po prostu rewelacyjne. Fantastycznie :)
OdpowiedzUsuńWitaj Gaju. Zachwycam się Twoim ogrodem już od dawna. Te wiszące "drobiazgi" dopełniają całości i jest jeszcze piękniej. Tak to jest, że lubimy, mimo ogromności ogrodu, jeszcze dodawać sobie pracy podlewając upiększenia:) Ja mam tak samo, masa donic, ale nie mogę się bez nich obejść:)
OdpowiedzUsuńTwój ogród przypomina mi angielskie ogrody, gdzie tu i tam stoją gliniane donice z pelargoniami. Jest pięknie:)
Pozdrawiam ciepło.
Bardzo mi się podobają Twoje aranżacje doniczkowe. Widzę, że nie hołdujesz modzie na mieszane kompozycje z wielu roślin. Masz rację, że "stare" pelargonie są nie do zdarcia, ja też po poszukiwaniach do nich wróciłam.
OdpowiedzUsuńChciałabym więcej donic, ale ciągle obiecuję sobie, że wydawanie tylu pieniędzy na ich obsadzenie jest bez sensu w kontekście pustych miejsc na rabatach. A na wszystko nie starcza. Ale jakoś niewiele mi się udało zmniejszyć ich ilość...
Czy pielęgnujesz lobelię w jakiś specjalny sposób? Moje niektóre w sezonie wypadają. Może przesuszam?