tag:blogger.com,1999:blog-4898355470983880430.post3463338010034236220..comments2024-03-21T21:13:27.964+01:00Comments on Ogród i ja: Oderwanie, zatrzymanie.GAJAhttp://www.blogger.com/profile/14167284350381217103noreply@blogger.comBlogger8125tag:blogger.com,1999:blog-4898355470983880430.post-52418303450715155592016-09-13T15:09:18.124+02:002016-09-13T15:09:18.124+02:00piękna i wzruszająca historia ...piękna i wzruszająca historia ...Ewahttps://www.blogger.com/profile/00596037835977121974noreply@blogger.comtag:blogger.com,1999:blog-4898355470983880430.post-16658753917978436332016-09-04T21:46:15.579+02:002016-09-04T21:46:15.579+02:00Takie historie pozwalają się zastanowić,coś lub o ...Takie historie pozwalają się zastanowić,coś lub o czymś pomyśleć ,może uwierzyć na nowo,tak chyba ze mną tak jest.Barbikenhttps://www.blogger.com/profile/06488789782486445197noreply@blogger.comtag:blogger.com,1999:blog-4898355470983880430.post-62226916126825256262016-08-26T18:32:12.418+02:002016-08-26T18:32:12.418+02:00A ja przeczytałam z ciekawością. Otóż to. Takie hi...A ja przeczytałam z ciekawością. Otóż to. Takie historie jak Gai dają mi oparcie, że jest jakiś Stwórca i Wielki Reżyser, że wszystko jest po coś a my nie jesteśmy pojedynczą nitką, wraz z innymi tworzymy tkaninę.Mimoza Monikahttps://www.blogger.com/profile/03894918390037550804noreply@blogger.comtag:blogger.com,1999:blog-4898355470983880430.post-20018732728595806382016-08-26T14:33:10.973+02:002016-08-26T14:33:10.973+02:00Gaju, jaka to piękna historia. I ten ktoś, kto prz...Gaju, jaka to piękna historia. I ten ktoś, kto przełożył, nie wyrzucił, jaki to piękny człowiek musi być :)Ankhahttps://www.blogger.com/profile/17798080814664828047noreply@blogger.comtag:blogger.com,1999:blog-4898355470983880430.post-42019355109074454252016-08-26T13:47:56.316+02:002016-08-26T13:47:56.316+02:00Wydaje mi się że przypadków nie ma, świat działa j...Wydaje mi się że przypadków nie ma, świat działa jak mechanizm którego rozbieranie na czynniki pierwsze dopiero zaczęliśmy ( o podejście empiryczne, takie stricte naukowe mi biega, a nie o koncepcje filozoficzne, trudno sprawdzalne silą rzeczy i wypierane przez coraz to nowsze przemyślenia ). Jestem co prawda kimś takim niedowierzającym ( daleko mi do wszelkich religii instytucjonalnych jak też do ateizmu - nie lubię ograniczeń i tez przyjmowanych a priori, otwartość sprzyja poznaniu ), ale nie neguję takiego zwyczajnego ludzkiego doświadczenia. Czterdzieści parę lat temu ludzie z powodu możliwości technicznych medycyny zaczęli ( dość masowo ) opisywać stany okołośmiertne, dziś takie doświadczenia to dziedzina badań naukowych, ale ja pamiętam czasy kiedy to było "dziwne" bajanie nielicznych jednostek, ignorowane przez tzw. światłych. Teraz w takich zagadnieniach grzebią jak w starym samochodzie, jednak nadal jesteśmy na etapie "umysł jest funkcją mózgu" i "cholera, czym jest właściwie ta świadomość". Głównie opisujemy fragmentaryczne działanie organizmu, do zrozumienia jak i przede wszystkim dlaczego działa tak a nie inaczej wcale nie jest tak blisko jak się niektórym wydaje ( kocham ten "fukuyamizm" we wszelkich dziedzinach ). Jak sami nie wiemy do końca jak działamy i dlaczego, to co tu dopiero mówić o tym co nas otacza. Metoda na rzeczywistość nr 1 ( prawie każdy z nas to robi ) - zaufać głębokiemu własnemu przekonaniu, metoda nr 2 ( przychodzi z trudem i najczęściej nie kasuje w pełni metody nr 1 ) - obserwować, wyciągać wnioski, starać się nie ufać niczemu co nie zostało dowiedzione.<br />Myślę że zimne podejście czyli metoda nr 2 jest w praktyce niemożliwa, każdy hołubi jakieś tam przekonania. Na szczęście w nauce przekonanie że tzw. duchowość człowieka jest kwestią nieistotną odchodzi do lamusa ( trzeba przyznać że z trudem ). Szczerze pisząc jestem ciekawa i mam nadzieję że dożyję tych czasów kiedy zaczną na bardzo poważnie ( publikacje, publikacje ) zajmować się sprawą potrzeby ewolucyjnego rozwoju w mózgu tych wszystkich stref odpowiadających za głębokie przeżycia ( układ limbiczny tajemnicą tajemnic, do wyjaśnienia jego całkowitej roli w stymulacji kory to chyba żaden szanujący się naukowiec jeszcze nie pretenduje ) i wyjdą trochę poza to sakramentalne "było potrzebne bo pitu- pitu rozwój społeczny, pitu- pitu, zwiększone szanse na przeżycie, pitu - pitu " starannie ignorując fakt że takiemu pantofelkowi to do przeżycia nawet mózg nie jest potrzebny, więc skąd taka potrzeba ewolucji w kierunku organizmu niesłychanie skomplikowanego? "Umysł funkcją mózgu" ale do cholery dlaczego?!<br />Ale się wypisałam, nawet do końca nie jestem pewna czy na temat.:-/Tabaazahttps://www.blogger.com/profile/02375944365323533985noreply@blogger.comtag:blogger.com,1999:blog-4898355470983880430.post-42531202535401199112016-08-26T12:28:51.963+02:002016-08-26T12:28:51.963+02:00W końcu w coś trzeba wierzyć :)
PozdrawiamW końcu w coś trzeba wierzyć :)<br />Pozdrawiamlusillahttps://www.blogger.com/profile/08780274187033202875noreply@blogger.comtag:blogger.com,1999:blog-4898355470983880430.post-52120498532536736392016-08-26T12:19:31.978+02:002016-08-26T12:19:31.978+02:00Widzisz, o takie historie właśnie mi chodzi. Zdarz...Widzisz, o takie historie właśnie mi chodzi. Zdarzają się, więc...? Czy to tylko zbiegi okoliczności? Ja też wierzę, że Ktoś.GAJAhttps://www.blogger.com/profile/14167284350381217103noreply@blogger.comtag:blogger.com,1999:blog-4898355470983880430.post-36919890094114830252016-08-26T12:00:31.514+02:002016-08-26T12:00:31.514+02:00Taka historia! Bardzo ciekawa i ładna. Kiedyś miał...Taka historia! Bardzo ciekawa i ładna. Kiedyś miałam też taką, którą pamiętam chyba od 40 lat, dziwną i ładną może nie podobną ale ciekawą. Przychodzę ze szkoły z jakimś smuteczkiem i muszę zadzwonić do Mamy do pracy, opowiedzieć bo smuteczek gryzie duszę. Dzwonię a w słuchawce słyszę głos Taty i pytanie: skąd córciu znasz ten numer, skąd wiedziałaś gdzie jestem? I tu sedno sprawy - Mama w tym czasie nieobecna, bo szef przerzucił ją do innego działu. Tato w innym pokoju w swojej pracy, nie tym co zawsze, zastępuje kolegę. A ja ze smuteczkiem dzwonię bezbłędnie do Niego, choć nie znam numeru. Podobno różnił się tylko jedno cyfrą od Maminego. Ktoś Na Gorze czuwał, bo smutek minął - do dziś wierzę:)<br />Ot takie historie!<br />Pozdrawiam:)kicikicitatahttps://www.blogger.com/profile/16984299633753616688noreply@blogger.com